Bhutan – podsumowanie [Bhutan]

Bhutan jest absolutnie fascynujący. I naszym zdaniem warto było ten kraj odwiedzić, bo w końcu nie często zdarza się pojechać do państwa, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu egzystowało w prawie całkowitej izolacji. Do lat 70-tych nie było tam praktycznie w ogóle zagranicznych gości, pierwsi turyści pojawili się dopiero w 1974 roku. Trochę wcześniej dotarła elektryczność. Z dobrodziejstwa telewizji i Internetu Bhutańczycy zaczęli korzystać równocześnie. Oba wynalazki zostały dopuszczone do użytku w 1999 roku! Dziś po drogach jeździ 45 tysięcy samochodów, ale wciąż w całym kraju nie ma ani jednych świateł. Na najruchliwszym skrzyżowaniu w stolicy ruchem kieruje policjant z drogówki. Zamiast PKB mierzy się NPS – Narodowy Poziom Szczęśliwości. Naczelnym hasłem jest polityka zrównoważonego rozwoju i dbałość o zachowanie tradycji.  Czy to wszystko nie brzmi intrygująco? Nic dziwnego, że wielu turystów/podróżników marzy by Bhutan odwiedzić. Dla wielu jednak aspekt finansowy stanowi zaporę nie do przeskoczenia. I nic dziwnego. Bhutan każe sobie słono płacić za możliwość wjazdu.

Ja osobiście jestem jednak ogromnym kibicem modelu rozwoju turystyki, jaki kraj ten przyjął. High value, low volume. Wysokie opłaty, jakie ponoszą odwiedzający Bhutan turyści, stanowią jak na razie w miarę skuteczną ochronę miejscowej kultury przed zalewem zagranicznych przyjezdnych. Gdybym mógł coś sugerować to w przyszłości starałbym się zachęcić turystów do wydłużenia pobytu w kraju. Teraz wielu odwiedzających Bhutan przyjeżdża na kilka dni, zwiedzają tylko Thimpu, Paro i okolice, a potem wyjeżdżają. W sezonie w tych miejscach nasycenie turystami jest już całkiem duże. W tym samym czasie wschodni Bhutan i regiony górskie nadal nie widzą zbyt wielu “bladych twarzy”, a pewnie też mogłyby skorzystać z turystyki. Najprostszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie opłat regresywnych, czyli takich w których dzienna stawka za pobyt maleje z każdym kolejnym dniem pobytu. Dzięki temu można by ograniczyć ilość  weekendowych turystów i wyrównać trochę geograficzne rozłożenie ruchu osobowego.

Może niektórzy się zdziwią, ale moim osobistym zdaniem Bhutan (przynajmniej w wydaniu objazdowym, a nie trekkingowym) jest w Azji jednym z lepszych kierunków podróży z dziećmi, szczególnie tymi mniejszymi. Jest czysto, małe zagrożenie tropikalnymi chorobami, dużo natury i mili otwarci ludzie. W cenie mamy też przewodnika, który zawszę chętnie służyć będzie pomocną dłonią i gdy trzeba zajmie się naszym maluchem/ maluchami. A jak już o cenie mowa to nie bez znaczenia jest też fakt, że dzieci do piątego roku życia są zwolnione z opłat pobytowych. Muszą jedynie wykupić wizę (40 USD). Do tego niemowlaki do drugiego życia nie muszą mieć własnego miejsca w samolocie. Przy koszcie lotu na trasie Delhi – Paro wynoszącym koło 600 USD jest to też spore odciążenie dla portfela. Jeśli ktoś szuka egzotycznego i w miarę bezpiecznego miejsca na wyjazd z maluchem, to Bhutan spokojnie można rozważyć. My polecamy!

Na koniec chcielibyśmy Wam wszystkim życzyć by nie imały się Was złe moce. W Bhutanie wierzy się, że nic tak dobrze nie działa na uroki jak porządny amulet dekorujący ścianę domostwa. Ciekawe, czy to w Polsce by się mogło przyjąć?

This entry was posted in Indyjskie and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *