Bodh gaya, czyli śladami buddyzmu [Indie, Bihar]

Następnego dnia opuściliśmy Patnę. Co nas specjalnie nie zmartwiło i wynajętym samochodem (z kierowcą) ruszyliśmy w kierunku Bodh gayi. I tu czekała nas zupełna zmiana klimatu. Z głośnej, zakorkowanej i męczącej Patny przenieśliśmy się to niewielkiego miasteczka, trochę jakby na końcu świata i trochę jakby nie w Indiach. Ulokowaliśmy się w dość przyjemnym hoteliku z widokiem na bezkres biharskich pól i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy na zwiedzanie.

Droga do naszego hotelu

Plan na dzień zakładał wizytę w świątyni Mahabodhi, jednym z najświętszych miejsc buddyzmu i zarazem ważnym centrum pielgrzymkowym na wszystkich wyznawców tej religii. To tu Siddhartha Gautama Buddha zwany Buddą dostąpił przebudzenia, czyli osiągnął stan pełnego oświecenia medytując pod świętym figowcem. To drzewo nie przetrwało do naszych czasów, ale na jego miejscu rośnie inne drzewo, będące wnukiem tego legendarnego figowca. Obok niego wznosi się cały świątynny kompleks zbudowany przez króla Ashokę jakieś 250 lat po tym słynnym wydarzeniu.

Bastek i Janka się w świątyni zakochali. Do tego stopnia, że ich w zamierzeniu krótki rekonesans przerodził się w duchową podróż śladami Buddy. Czytaj: tak ich wciągnęło zwiedzanie, że zginęli na prawie godzinę. Nic dziwnego. Spacer po kompleksie to niezwykle relaksujące doświadczenie. Po przekroczeniu bram ma się wrażenie, że znajduje się w inne krainie. Obecność przybyszy z różnych zakątków świata tworzy pewien mistyczny klimat i niezwykle uduchowioną atmosferę.

Świątynia Mahabodhi.

Obowiązkowe zdjęcie przy świątyni.

Na terenie kompleksu bez trudu znajdziemy pielgrzymów ze Sri Lanki, Tajlandii, Korei, Wietnamu, Laosu, czy nawet Europy i Stanów.

i oczywiście buddyjskich mnichów z Indii

 i jeszcze dwa portrety

[mp3j track=”http://www.bastazja.pl/WP/wp-content/uploads/2012/12/spiewy_boghaya.mp3″ caption=”Bogh gaya”]

A na koniec plik dźwiękowy.