Jiankou Great Wall [Chiny, Pekin]

W sobotę wybrałem się na jeden z najciekawszych odcinków Wielkiego Muru – Jiankou. Czytałem, że nie jest to łatwa trasa, ale to co zastałem na miejscu zdecydowanie przerosło moje oczekiwania. Mur – jak wiadomo – zwyczajowo ciągnie się w poziomie, a tutaj – ciekawostka – chwilami poprowadzony został prawie pionowo. W jednym miejscu mur zniknął i przeszedł na chwilę w eksponowaną górską grań, w kilku innych szlak przypominał raczej drogę wspinaczkową i po prostu wbijał się w zbocze góry i gdyby nie poprowadzone z boku trawersy nie byłoby szansy iść dalej. Na kilku innych fragmentach zaliczyłem też parę zjazdów na tyłku i schodzenie tyłem, dwa kilkunastometrowe podejścia schodami tak stromymi, że spokojnie mogłyby być drabiną i na deser jedno wspinaczkowe zejście kilkunastu metrów prawie w pionie sypiącą się ruiną muru. Do tego północne stoki były jeszcze miejscami oblodzone i ośnieżone, co jak się domyślacie nie poprawiało komfortu wędrówki. Samo przejście tych odcinków to niezłe wyzwanie i trudno sobie wyobrazić kto i jak to budował. A przede wszystkim kto wpadł na tak szalony pomysł by w takim miejscu stawiać fortyfikacje i jaki to w ogóle miało sens militarny.

Teraz trochę żałuje, że na tych najtrudniejszych odcinkach nie zdecydowałem się wyciągnąć telefonu, bo zdjęcia z daleka nie oddają dramaturgii, potęgowanej przez ekspozycję i mój niedawno zdiagnozowany lęk wysokości.

Ale żeby nie było, że narzekam. Mam już ten odcinek odhaczony i nie będę musiał na niego raczej wracać :). A i pogoda była wyśmienita – warto było wstać przed piątą by złapać pierwsze promienie słońca. Widoczność była prawie idealna. Komórkowy apart tego nie wyłapał, ale z kilku miejsc widać było odległe o 70 km centrum Pekinu. No i najważniejsze udało się trochę przewietrzyć głowę i choć na chwilę zapomnieć o pracy – co w ostatnim czasie nie jest wcale łatwe.

This entry was posted in chinski and tagged , . Bookmark the permalink.