No i skończyły się wakacje. Dla nas (a szczególnie dla naszych dzieci) w tym roku wyjątkowo długie. Na dobre zaczęliśmy je już na początku czerwca podróżą do Kanady (nieustająco mam nadzieję, że pokonam blogowego lenia i nadrobię zaległości, wtedy i o tym wyjeździe coś niecoś napiszę), potem – gdy my pracowaliśmy – dzieciaki spędziły trochę czasu na obozach, półkoloniach i na wczasach u dziadków. W sierpniu, gdy nad Polskę nadciągnęła kolejna fala upałów, my odpoczywaliśmy na naszych ukochanych Kaszubach. W zasadzie to głównie odpoczywały dzieciaki, a my kursowaliśmy na zmianę między Kościerzyną a Warszawą. Na zakończenie sezonu urlopowego wybraliśmy się na tygodniowy wyjazd do Austrii. I muszę szczerze przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Austria standardowo – poza największymi miastami – kojarzy mi się z górami, w które najczęściej przyjeżdża się zimą by poszaleć na desce, albo dwóch. Latem trafiałem tam jak dotychczas tylko w tranzycie na Bałkany, albo do Włoch. Nigdy nie było czasu się zatrzymać, a tym bardziej rozejrzeć. A tu okazuje się, że w całym kraju jest mnóstwo atrakcji, które zadowolą nie tylko wytrawnych piechurów i niewyżytych kolarzy, ale także rodziny z dziećmi i to zarówno te lubiące góry, jak i te szukające odpoczynku nad wodą, czy ciekawych muzeów i urokliwych miasteczek.
Ale jak wiadomo nie ważne dokąd, a ważne z kim. I to właśnie towarzystwo było na tym wyjeździe – jak to się ostatnio mówi – prawdziwą truskawką na torcie. Austria była kolejną odsłoną naszych corocznych wielkich rodzinnych wakacji. Prawie 40 osób, z czego połowa to dzieci! Rodzina i przyjaciele – czyli doborowe towarzystwo i dla nas i dla naszych pociech. Nikt więc się nie nudził i nikt nie narzekał. Pełna dowolność programowa. Kto chciał wstawał bladym świtem i gnał w góry na rower lub na piechotę. Kto chciał siedział do tej 5-tej rano, by te ranne ptaki odpowiednio pożegnać :). Potem były wspólne wycieczki, czy to górskie, czy po okolicznych atrakcjach. Austria okazała się niezwykle przyjazna dzieciom. Wycieczki w terenie ułatwia bogata sieć kolejek i schronisk górskich. Do tego świetna infrastruktura z placami zabaw, czy nawet specjalnymi trasami wspinaczkowymi zaprojektowanymi z myślą o najmłodszych. A i tak największym hitem okazało się taplanie w strumieniu!