Po dwóch dniach odpoczynku w Naggarze, pojechaliśmy do Manali. Tam postanowiliśmy się zatrzymać nieco na uboczu, z dala od turystycznych tłumu Old Manali, w małej miejscowości o nazwie Vashisht. Właściwie można by przyjąć, że jest to część większego Manali, z tą tylko różnicą, że leży po drugiej stronie rzeki, kilka kilometrów od centrum, nieco powyżej głównej drogi do Leh.
Główną atrakcją Vashisht są gorące źródła i kompleks hinduistycznych świątyń.
W ramach wycieczek rekreacyjno-krajoznawczych wybraliśmy się jeszcze do Solang.
Latem Solang jest prawdziwy centrum rozrywki.
Małym turystom oferuje karuzele (napędzane siłą mięśni!)
i trampoliny
Większym, takim jak ja możliwość lotu na paralotni. Bardzo przydatna rzecz jak człowiek się np. zastanawia czy nie chciałby zrobić kursu paralotniarskiego. Może sobie polecieć w tandemie i potem już wie, że jednak kurs to nie dla niego (bo przy dłuższym locie choroba lokomocyjna by go wykończyła)
Największą atrakcją jest kolejka górska, która wjeżdża na 3500 metrów.
Działa też zimą. Teraz musimy się zastanowić, czy nie przyjechać w te okolice zimą, co by Michatek i Janka trochę śniegu wreszcie zobaczyli.
A tu jeszcze zdjęć kilka ze spaceru po parku/lesie w Manali.
