Janka jakoś ostatnio dorosła. Z małego niemowlaka przeobraziła się jakoś niezauważenie w raczkującego, ciekawskiego bobasa. Stała się to jakoś z dnia na dzień. Jeszcze wczoraj spokojnie leżakowała odłożona w jednym miejscu nawet kilkadziesiąt minut. Dziś nim człowiek zdąży się obejrzeć Janka potrafi przejść z jednego krańca pokoju na drugi. Prawdziwa sprinterka. A my w środku mieszkania mamy takie zdradliwe dwa schodki… Z oka spuscić nie można. Do tego ciągle się kręci. W restauracji chwili nie usiedzi na rękach, wszystko chce łapać, dotykać i do buzi ładować. Psotniara. Nic dziwnego, że Michaś zapytany przez mamę: Co robi Janka?” odpowiedział: Kombinuje.
Do tego jeszcze ciągle sama domaga się uwagi i to najlepiej uwagi mamy. Z nikim innym nie chce zostawać. Mama jest najlepsza i najfaniejsza. Jak tylko mama postanawia, gdzieś odejść Janka wpada w prawdziwy szał. Drze się w niebogłosy. ŁAAAAA. No i powiedzcie co tu robić, gdy w kolejce o mamine względy zabiega też ciągle Michatek?
Rozumiem przez co przechodzicie, bo Olaflurek tez ostatnio nauczyl sie raczkowac i eksploruje wszystko w domu oraz poza domem 🙂 Tez bardzo lubi siedziec u mamy (czyt: na mamie), ale na razie nie nie ma tragedii jak sie go zabierze. Moze dlatego, ze jestem duzo fajniejszy niz Doktorek? 😉