Jak słusznie zauważyła J. w jednym z komentarzy smoczka mieliśmy pozbyć się już jakiś czas temu, ale jakoś się nie składało. To gdzieś wyjeżdżaliśmy, to Bastek jechał gdzieś sam, to znów odwiedzali nas goście, a jak już mieliśmy kilka dni wolnych to nadrabialiśmy domowe zaległości lub łapaliśmy oddech i ostatnia rzecz na jaką mieliśmy ochotę to ryczące wniebogłosy dziecię. Ale proszę. Zebraliśmy się w sobie i odstawiliśmy naszą małą słodycz od jej uzależniacza. Janka przestała wreszcie przypominać małego słonika ze smoczkową trąbą.
Nowa ulepszona Janka wygląda tak.
🙂 wiem jak trudno się zebrać do takiego odstawiania… na szczęście Pio sam zrezygnował jak miał 4-5 miesięcy… co nie było nam wcale na rekę, bo nie było jak go uspokajać w samochodzie 🙂
bardzo tesknila? byl hardkor?
Nawet nie. Całość zajęła nam w sumie dwa dni, potem jeszcze były problemy w nocy, ale sprawa sprowadzała się do 30 minutowego ryku, a generalnie pomagało podanie butelki z mlekiem.