Zobaczyć Sunderbansy – największa na świecie połać lasów namorzynowych – było moim ogromnym marzeniem już od dawna. Miejsce jest na tyle interesujące, że przez UNESCO zostało uwzględnione na liście światowego dziedzictwa i to dwa razy! (*). Sunderbansy leżą na terenie granicznym pomiędzy Indiami i Bangladeszem, w delcie dwóch wielkich rzek: Gangesu i Brahmaputry. Sunderbans w bengali znaczy piękny las.
Pierwszy raz o tym miejscu usłyszeliśmy podczas naszej podróży poślubnej w Bangladeszu. Od tamtego wyjazdu jakoś tkwiła mi ta sprawa w głowie. Zastanawiałem się, czy warto było rezygnować, czy może nie powinniśmy wtedy zacisnąć zębów. Cóż, że drogo? Skoro może warto. Na szczęście los dał nam drugą szansę i zesłał nas do Indii. Sunderbansów nie mogliśmy więc w czasie naszego pobytu ominąć.
Sam park narodowy można zwiedzić w zasadzie tylko ze zorganizowaną wycieczką. My skorzystaliśmy z usług jednego z polecanych biur podróży. Szybko okazało się, że jeden z właścicieli ma silne związki z Polską, bo nie tylko w naszym kraju był, ale także ma dziewczynę z Polski. Niestety w czasie naszego pobytu on i p. Kasia byli akurat na urlopie. Biuro okazało się taką typową dziurą w ścianie, niewielkim pomieszczeniem z paroma metrami kwadratowymi, z biurkiem komputerem i kilkoma krzesłami. Na ścianach kilka artykułów z polskich gazet!, o tym jak Rajesh był z wizytą w naszym kraju. Dalsze rozpoznanie ujawniło, że biuro to w zasadzie część mieszkania, z którego wchodzi się bezpośrednio do mieszkania. W drugim pokoju na łóżku spała nestorka rodu.
Równie klimatyczny była też wioska, w której nocowaliśmy. Ale za nim o niej to jeszcze może trochę o dojeździe, bo też był niczego sobie. Żeby się do naszej wioski dostać musieliśmy najpierw trzy godziny przejechać busem, potem przepłynąć promem, potem chwilę na piechotę, kilka kilometrów rikszą rowerową, znowu promem i na koniec czekał nas jeszcze 15-minutowy spacer. Po tym wszystkim czuliśmy się jak na końcu świata. Wrażenie potęgował jeszcze zupełny brak energii elektrycznej i innych wielkomiejskich udogodnień. Dla nas rewelacja. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na zwiedzanie wioski. Poza typowymi wiejskim widokami trafiliśmy też na ciekawe wydarzenie sportowe: walki kogutów.
* Tu wyjaśniam, że w przeciwieństwie do innych terenów granicznych takich jak np. Park Mużakowski, czy Puszcza Białowieska, Suderbansy są rzeczywiście na listę UNESCO wpisane jako dwie niezależne pozycje: indyjska wpisana w 1987 roku i bangladeska dodana 10 lat później.