To była już trzynasta inscenizacja grunwaldzkiej batalii, podobno największa w historii. W imprezie wzięło udział około 2,5 tys. rekonstruktorów. Pogoda dopisała i to aż za bardzo. Z nieba lał się taki żar, że na polu bitwy ledwo dawało się wytrzymać. Narzekali widzowie, rycerze mieli po prostu przechlapane, tak jak 600 lat temu. Co rusz wjeżdżające w tłum karetki były najlepszym świadectwem skali problemu. A na polu bitwy nie ma przecież, gdzie się skryć, cienia na Grunwaldzie nie uświadczysz. Oj biedni ci rycerze, biedni.
Do tego te korki. 150 tys. ludzi przyjechało podobno oglądać rekonstrukcję. Sporo. Jak na wieś Grunwald to liczba niewyobrażalna. Nic dziwnego, że i przy wjeździe i wyjeździe spędziliśmy po godzinie w korkach. Podobno mieliśmy szczęście, że tak krótko. Nas to stanie na szczęście bardzo nie zmęczyło: w samochodzie mamy klimę, a Michaś akurat całe te komunikacyjne problemy przespał, tak samo jak kolejne cztery godziny, kiedy jego tatuch przemieszczał się z Grunwaldu na Kaszuby.
Do tego te korki. 150 tys. ludzi przyjechało podobno oglądać rekonstrukcję. Sporo. Jak na wieś Grunwald to liczba niewyobrażalna. Nic dziwnego, że i przy wjeździe i wyjeździe spędziliśmy po godzinie w korkach. Podobno mieliśmy szczęście, że tak krótko. Nas to stanie na szczęście bardzo nie zmęczyło: w samochodzie mamy klimę, a Michaś akurat całe te komunikacyjne problemy przespał, tak samo jak kolejne cztery godziny, kiedy jego tatuch przemieszczał się z Grunwaldu na Kaszuby.