Jednym z najciekawszych zabytków Delhi jest bez dwóch zdań hinduistyczna świątynia Akshardham. Miejsce niezwykle ciekawe i moim zdaniem nieco niedocenione. Może dlatego, że w środku panuje całkowity zakaz fotografowania. Zdjęcia można robić tylko z zewnątrz. I dlatego Akshardham nie jest tak często obecny w sieci, a i nam zajęło ponad 4 lata za nim o nim wreszcie napisaliśmy. Do tego jeszcze to położenie. Akshardham leży po drugiej stronie rzeki, czyli jak to mawiają Warszawiacy: za Wisłą.
Bezsprzecznie jednak świątynia, a właściwie kompleks świątynno-religijno-rozrywkowy jest jedną najciekawszych atrakcji Delhi i to mimo tego, że wszystko tu powstało mniej niż 10 lat temu. Już z daleka rzuca się w oczy ogromna świątynia zbudowana z różowego radżasthańskiego piaskowca i śnieżnobiałego włoskiego marmuru. Wnętrza robią tak samo mocne wrażenie, jak sama bryła widziana z daleka. Przestronne sale przytłaczają bogactwem rzeźb i dbałością o detal, nawiązując do najlepszych indyjskich tradycji. Tylko gdzieniegdzie zauważyć można ślady mechanicznej obróbki marmurowych wykończeń, a i te widoczne są dopiero przy dokładniejszym spojrzeniu.
Główna świątynia to jedynie początek zwiedzania. Na odwiedzających czeka też muzyczna fontanna, kino IMAX, w którym obejrzeć można film o życiu młodego Swaminarayan (założyciela tej sekty hinduizmu), spory ogród, a przede wszystkim rejs podziemną rzeką, w czasie którego poznajemy największe osiągnięcia indyjskiej cywilizacji (moim prywatnym zdaniem jedna z najciekawszych atrakcji całego Delhi, rewelacyjnie pokazująca, co w indyjskiej duszy gra).
Całość – spokojnie na pół dnia pobytu. W niedzielne popołudnia robi się tu jednak spory tłok, dlatego zdecydowanie lepiej wybrać się na zwiedzanie zaraz po śniadaniu.
Co ciekawe Akshardham został wpisany do księgi rekordów Guinnessa, jako największy hinduistyczny kompleks świątynny na świecie. Co ciekawe Wikipedia podaje, że większe są trzy inne indyjskie świątynie, wszystkie zlokalizowane w Tamil Nadu.