Czas na wyjaśnienie naszej zagadki: Na urlop ojcowski wybraliśmy się z Michasiem do Genewy. Dla Marysi miasto było miejscem pracy, dla naszej dwójki stanowiło doskonały punkt wypadowy do zwiedzania okolicznych atrakcji Szwajcarii, ale także Francji.
I to właśnie do kraju wina i serów wybraliśmy się z Michasiem w pierwszej kolejności. Kilkadziesiąt kilometrów od Genewy leży urocze miasteczko Annecy.
Spędziliśmy z Michasiem kilka ładnych godzin spacerując to po wąski, poprzecinanych kanałami uliczkach, to brzegiem jeziora. Maluch w nosidełku, podrywał przechodniów i jak buddyjską mantrę powtarzał “mamamamamama”. Przez pierwsze dwie godziny próbowałem go jeszcze przekonać do “tatatatatatata”, ale potem wymiękłem…
Fajne to Annecy.
moje ukochane miejsce we Francji. ech zatęsknilam!