Galle nas zachwyciło.
Miasto jest wspaniałym przykładem połączenia architektury kolonialnej z miejscowymi tradycjami. Już przed przybyciem Portugalczyków, Galle było najważniejszym portem na wyspie. Lata największej świetności przeżywało jednak w późniejszym okresie (w XVIII wieku, kiedy to wyspą rządzili Holendrzy). To z tamtego okresu pochodzą potężne mury okalające starą cześć miasta. Fort Galle jest największą tego typu kolonialną budowlą w Azji. Nie byłbym sobą gdybym nie dodał, że cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Trzeba przyznać, że poza doznaniami estetycznymi, spacer po starej części Galle, dostarcza wspaniałych doznaniami kulinarnymi. Podobnie jak w europejskich kurortach? Portowe uliczki mieszczą całe mnóstwo restauracji i kawiarenek serwujących dania kuchni miejscowej i europejskiej, wspaniałą włoską kawę i świetne desery.
Spacer zacząć można od spaceru po okalających miasto murach.
A potem można się nasycać piękną kolonialną architekturą.
Stara część miasta nie jest w sumie jakaś duża, ale można się w nich spokojnie zagubić i nie chcieć odnajdywać.
I bawić w karuzelę.
A to taki miks architektoniczny.
A w budynkach super restauracja i kawiarenki. Ta proszę bardzo ma świetny pokój dla dzieci.
A co jeszcze kryją w sobie wnętrza? Takie o to muzeum.
Wieczorową porą przy jednym z hotelików.
I na koniec jeszcze taka reklama społeczna.