Do Mumbaju trafiliśmy przypadkiem w najciekawszym możliwym okresie – w ostatnich dniach festiwalu Ganesh Chaturthi. Przez 11 dni całe miasto oddawało cześć niezliczonym postaciom hinduistycznego boga z głową słonia Ganesha (w polskiej transkrypcji Ganeśa) z okazji jego urodzin. Ostatniego dnia wszystkie statuy i statuetki powoli przemierzały miasto w tańcu i śpiewie w kierunku plaży (w dużym stopniu blokując i tak już zatłoczone ulice). Na plaży niewyobrażalne tłumy obserwowały rytuał zanurzania kolejnych Ganeshów, wierząc że wraz z nimi toną wszystkie ich troski i kłopoty. Niektóre źródła podają, że każdego roku do morza trafia 150 000 wizerunków boga!
Skala święta zrobiła na nas spore wrażenie. Podobnie jak jego spontaniczny i żywiołowy charakter przy jednoczesnej sprawnej organizacji (ha – nigdy nie przypuszczałam, że napiszemy coś takiego o imprezie masowej w Indiach).
Nie ma to jak trafić na dobrą imprezę 🙂 to trzeba mieć szczęście 🙂