Harbin cz. 1 [Chiny, Heilongjiang]

Po tym gdy zniesiono restrykcje kowidowe podróżowanie po Chinach stało się nagle tak dziwnie proste, że trudno mi w to jeszcze uwierzyć. Teraz to już w zasadzie tylko kwestia wolnego czasu i pieniędzy. Żadnych kodów zdrowia, żądnych obowiązkowych testów, żadnego ryzyka przymusowej kwarantanny, czy izolacji. Wciąż może Chiny to nie Europa, ale miejscowa specyfika po trzech latach pobytu już nas w zasadzie nie zaskakuje. Mam nadzieję, że uda nam się wykorzystać zdobyte doświadczenie i przez najbliższe kilka miesięcy jeszcze trochę pozwiedzać.

Nie pierwszy ogień z mojej listy życzeń poszła wizyta w Harbinie zimą. Miasto słynnie w całych Chinach (i chyba nie tylko) z festiwalu śniegu i lodu. Trochę się obawialiśmy tej wizyty, bo jak nietrudno się domyślić, w Harbinie zimą jest nieprzeciętnie zimno, ale okazuje się, że gdy się człowiek przygotuje to nawet takie zmarzluchy jak moja rodzina dają radę. Pomogła też pogoda, bo mróz nie był aż tak straszny: tylko -10C, a w ciągu dnia słońce grzało całkiem miło. Więc choć stopy drętwiały z zimna, a przy robieniu zdjęć grabiały palce to daliśmy radę i zwiedzanie było nawet momentami przyjemnością. Szczególnie jak pojawiały się atrakcje dla dzieci, a tych na szczęście było dużo.

Na razie kilka zdjęć z parku rzeźb śnieżnych.

This entry was posted in chinski and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *