Z 8 lankijskich miejsc, które wpisane zostały na listę dziedzictwa UNESCO aż cztery to architektoniczne pozostałości dawnych singaleskich dynastii. Jako rasowi podróżnicy zobaczyliśmy wszystkie cztery, a nawet trochę więcej. I gdyby miał się pokusić o jakąś subiektywną ocenę to moim osobistym hitem zostaje bezsprzecznie fort w Sigriyi. Przede wszystkim ze względu na usytuowanie. Myślałem, że po wizycie w Daulatabadzie nic mnie już nie zdziwi, ale przyznam, że ten widok był w stanie mnie zaskoczyć:
W życiu trzeba mieć fantazje. I z pewnością nie można jej odmówić królowi Kassie, który postanowił zbudować swój pałac na szczycie tej magmowej skały.
I tu zapewniam, że dostęp z innych stron skały wcale nie jest wiele łatwiejszy.
Michatek wykazał się wyjątkowym hartem ducha bo 3/4 z tych 370 metrów przeszedł na nóżkach.
Wymagało to trochę wysiłku z naszej strony, częstszych odpoczynków
zabawiania i zagadywania naszego wspinacza.
Choć na wycieczkę wybraliśmy się wcześnie rano to i tak było ciepło.
Wejście ułatwiały specjalne pomosty.
I metalowe schody.
Gdzieś w połowie wejścia, jakby przyczepione do skały znajdują się skalne malowidła.
Tu jeszcze zbliżenie.
Ostatnią partię – po widocznych u góry metalowych schodach – pokonaliśmy już bez dzieci.
W dół było znacznie łatwiej 🙂