To nie była pierwsza góra Michasia. Gdy miał dwa miesiące zaliczył Góry Świętokrzyskie, a w październiku wspiął się na Wielką Rycerzową (1226 m). Teoretycznie miał już więc jako takie obycie w górach, ale czy te dwa wyjazdy kondycyjne wystarczą by zdobyć Jebel Shams? Wysokość, na której znajduje się najwyższy szczyt Omanu (3000 m npm) wymaga przecież nie tylko dobrego przygotowania kondycyjnego, ale i potencjalnej walki z chorobą wysokościową.
Większość turystów przybywa do tu by obejrzeć panoramę malowniczego kanionu Wadi Ghul. Tylko niektórzy porywają się na szaleńczą wyprawę w góry. Nic dziwnego południowa ściana Jebel Shams to widok przerażający. 1000 metrów różnicy poziomów dzielących Jebel Shams Base Camp (tzw. JSBC) od upragnionego wierzchołka dłuży się niemiłosiernie. Do tego cały czas trzeba być niezwykle czujnym, bo trasa wiedzie wśród groźnych nawisów skalnych, często niebezpiecznie lawirując na skraju mrożącego krew w żyłach urwiska.
Tak przedstawia to przewodnik i tak moglibyśmy napisać, gdybyśmy mieli wybujałe ego 🙂 A tak naprawdę:

Trasa wiodła malowniczym grzbietem.

I była dobrze oznaczona – szlak zgubiliśmy dopiero pod samym szczytem.

Widoki zapierały dech w piersiach przez całą trasę.

Wycieńczony zdobywca na szczycie.

Najładniejszy był i tak sam kanion.




Górska koza
Świetny blog! A mały Yoda to już prawdziwy przystojniacha :)Zaglądam i czytam regularnie.
Pozdro
ola olga