Jordania – pierwsza próba [Izrael]

Ledwo zdążyłem wylądować w Polsce, a już byliśmy w kolejnej podróży. Tym razem naszym celem miała być Jordania. Miała, bo lecieliśmy do Izraela – skąd drogą lądową chcieliśmy wjechać do Aqaby. Mieliśmy, ale nie wjechaliśmy, bo na miejscu czekało na nas trochę niespodzianek. W Izraelu wylądowaliśmy co prawda bez większych przeszkód, ale przygody zaczęły się już chwilę później. To, że na żadnym z etapów podróży nie zorientowaliśmy się lecimy na regionalne lotnisko Ovda (położonego dosłownie na środku pustyni), a nie do głównego portu lotniczego Eilat i uświadomił nam to dopiero miejscowy taksówkarz było tylko igraszką, w porównaniu z tym, co czekało nas parę godzin później na izraelsko-jordańskiej granicy. Według wszelkich dostępnych nam źródeł (które co prawda sprawdzałem na jakieś dwa miesiące przed wyjazdem) mieliśmy bez problemu przekroczyć pas ziemi niczyjej i przez kolejne 10 dni jeździć po Jordanii. Na miejscu okazało się, że dwa dni wcześniej przepisy się zmieniły i żadnej wizy nikt nam nie wystawi. Co gorsze nikt nam tego nie powiedział wprost, bo izraelska kontrola nie miała żadnych konkretnych informacji na ten temat. Przekazywała tylko to, czego dowiedziała się od innych turystów zawracanych przez drugą stronę. Z jordańskimi strażnikami nie można było porozmawiać, bo wymagałby to opuszczenia Izraela i opłacenia nierefundowanego podatku wyjazdowego. W rezultacie spędziliśmy urocze kilka godzin na jednej z przygranicznych ławeczek, czekając aż sytuacja się nieco rozjaśni. Dzieci rozciągały kości po trudach podróży, biegając i bawiąc się pustynnymi kamieniami. My odprowadzaliśmy się wzrokiem kolejne grupki różnej maści przybyszy, którzy tak jak my przyjechali na granicę nie świadomi zmiany przepisów. Ostatecznie zadowoliliśmy się sprawdzonymi pośrednio przez innych turystów informacjami, że jakbyśmy bardzo chcieli to wiz nie da się tu załatwić i zrobiliśmy w tył zwrot. Z czeluści plecaka wyciągnęliśmy przewodnik po Izraelu, na kilka kolejnych dni to właśnie on stał się naszym głównym towarzyszem podróży.


Widok na Izrael od strony jordańskiej wygląda mniej więcej tak.

This entry was posted in polskie and tagged , . Bookmark the permalink.

2 Responses to Jordania – pierwsza próba [Izrael]

  1. wp. says:

    Mam deja vu. Dwa lata temu tez lecielismy do Jordanii, a w koncu zostalismy w Izraelu. Przy czym na skutek wlasnej decyzji, a nie zmiany przepisow. Ale zaloze sie, ze sie nie nudziliscie!

  2. Bastek says:

    Dokładnie!

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *