Pod nieobecność Bastka, spędziliśmy z Mistrzem trochę czasu na Kaszubach. Pobyt miał z założenia charakter stacjonarny, udało nam się jednak zorganizować jedną wycieczkę – do Parowozowni w Kościerzynie.
Wyprawa stanowiła logistyczny majstersztyk: 8 kilometrów, 6 dzieci, 6 fotelików, 4 mamy, 1 samochód i 1 rower. Do tego karmienie, przewijanie, spanie, ulewny deszcz, zgubiony (i znaleziony) aparat, a na koniec przebita dętka. Bawiliśmy się setnie, choć przyznam, że z samego zwiedzania niewiele pamiętamy…