Ogłaszamy powrót pięknej pogody. Skończyły się monsun, upał nieco zelżał. Za oknem trzydzieści parę stopni. Można wreszcie wyjść na dwór, albo na pole jak mówią niektórzy.
Najgorzej te ostatnie kilka miesięcy upałów i deszczów zniosła chyba Janka. Dziewczyna wprost kocha być na zewnątrz. Codziennie koczuje pod wyjściowym drzwiami ze swoimi czerwonymi sandałkami licząc, ze ktoś zabierze ją na spacer. Tylko jak mieliśmy to zrobić, gdy za oknem panował ponad 40 stopniowy ukrop, albo lało jak z cebra. Teraz wreszcie deszcz przestał lać, a upał ustąpił miejsca przyjemnemu ciepełku możemy spędzać czas poza domem bez obaw o przegrzanie. Te sześć mordercze sześć miesięcy to coś co łączy nas z Ojczyzną. W Polsce też przecież pogoda przez pół roku nie rozpieszcza. Ale u nas zimą można po prostu założyć ciepły kożuch, szalik, czapkę i walonki, a w Indiach latem bardziej rozebrać się nie da…
Ps. Dziś opiekunka Janki zapytała czy ma z nią iść na spacer, bo boi się, że jest za zimno 🙂