Koniec wakacji [Polska]

Na zakończenie wakacyjnego sezonu mieliśmy w Polsce całkiem długie okno dobrej pogody. Wykorzystując ten dar losu wybraliśmy się na weekend za miasto. Razem z nami pojechała mocna grupka przyjaciół z czasów studenckich. A że i oni dorobili się potomstwa, i to też całkiem licznego, to w sumie na ośmiu dorosłych przypadło aż jedenaścioro dzieci, i to wszystkie w wieku siedmiu lub mniej lat. Ekipa całkiem spora i bardzo wesoła.

Po dłuższych naradach uradziliśmy, że pojedziemy do województwa świętokrzyskiego. Dużo fajnych atrakcji i starych i nowych, ale przede wszystkim neolityczna kopalnia w Krzemionkach Opatowskich. Odkrycie jednego z wcześniejszych wyjazdów w te okolice i – moim zdaniem – jedna z największych atrakcji Polski w ogóle. A i na tle dziedzictwa światowego mogłaby uchodzić za coś niezwykłego. Wyobraźcie sobie tylko, że eksploatacja krzemienia na tych terenach ma dłuższą historię niż egipskie piramidy…

Na bazę wypadową wybraliśmy Bałtów. Po pierwsze, dlatego, że chcieliśmy zobaczyć Park Dinozaurów, ale także dlatego, że znajduje się tam jedyne w okolicy pole namiotowe. Co ciekawe okazało się ono kompletnie puste (wozu cyrkowego nie liczę), a że jest też nieogrodzone to przy okazji dość trudne to znalezienia – w szczególności, gdy przyjeżdża się na nie już w nocy. W zasadzie to słowo pole to chyba jednak trochę zbyt wiele, bo na terenie były co prawda sanitariaty i kilka ławeczek, ale to w temacie infrastruktury tyle. W okolicy mieliśmy za to małe jeziorko z całkiem fajną plażą i duże boisko do piłki nożnej. Dla dzieci rewelacja. Reasumując nie było to z pewnością kemping z prawdziwego zdarzenia, ale naszym najmłodszym to zupełnie nie przeszkadzało.

Sobotę spędziliśmy bardzo aktywnie: odwiedzając dinozaurową część kompleksu bałtowskiego (wbrew opinii niektórych całkiem ciekawą i nie aż tak bardzo zatłoczoną – może dlatego, że byliśmy rano), spacerując bardzo klimatycznym wąwozem położonym tuż obok, walcząc z lękiem wysokości w parku linowym. Do tego wieczorem zrobiliśmy sobie wspólne ognisko. Drugiego dnia pojechaliśmy do Krzemionek Opatowskich, a potem, ponieważ pogoda dopisywała, wykąpać się w starachowickim zalewie, który mógłby być bardzo fajny, gdyby nie ciągle przeszkadzające wodne skutery (zagrożenie dla słuchu i życia).

A o to i wspomniane pole.

I parę zdjęć z kompleksu w Bałtowie.

 

 

 


 

Wąwóz, który okazał się wspaniałym miejscem do zabawy. Nawet może fajniejszym niż sam kompleks dinozaurowy.

W parku linowym też było rewelacyjnie.

No i ognisko “jak za starych, dawnych lat”

This entry was posted in polskie and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *