Zdolność Chińczyków do ulepszania górskich atrakcji nie przestaje nas zadziwiać. W Mianshan już co prawda byliśmy, ale wtedy skupiliśmy się głównie na oglądaniu świątyń. Już wtedy zadziwiały mnie przyklejone do skał windy, sztuczne kamienie i całe skalne bloki wmontowane w stok. Teraz przy lepszej pogodzie mieliśmy możliwość dłuższych spacerów dwoma górskimi kanionami. Swoją drogą temperaturowy strzał w dziesiątkę. Gdy na równinach Shanxi odczyt z termometru zaczyna zbliżać się do 40 C to w tych kanionach wciąż było całkiem znośnie. I wycieczka i muszę przyznać, że to miejsce to jak dla mnie skupia w sobie sporo z chińskiego podejścia do natury. Ja rozumiem, że można gdzieniegdzie wstawić schody, jakiś chodnik, albo barierkę, czasem wybudować świątynię. Nawet te windy mi się opatrzyły, ale jak się okazało przy tej wycieczce, to na tym nie koniec. Bo o to proszę Państwa można całkiem fajny wąwóz przerobić i zbudować w nim cały ciąg sztucznych kaskad i wodospadów ozdobionych posągami zwierząt i ludzi. I wtedy taki wąwóz jest wiadomo znacznie ciekawszy i oczywiście ładniejszy. Twórcom musiało być jednak wciąż mało, bo jak tłumaczyć sobie wstawienie na środku tego parku naturalnych rozmiarów diplodoka i dodanie na jego grzebiecie niewielkiego tarasu widokowego? Zresztą zobaczcie sami:
Myślę, że mimo wszystko jeszcze w to miejsce wrócimy, by poeksplorować płaskowyż, w który wcinają się te dwa kaniony. Z mapy wynika bowiem, że jest tam całkiem sporo ciekawych terenów do pochodzenia.