Choć tak mogłoby się niektórym zdawać, nasz pobyt w Bergamo nie kończył się na zabawie na placach zabaw i wizytach w restauracjach. W przerwach pomiędzy tym przyjemnościami staraliśmy się też coś pozwiedzać. Cały jeden dzień poświęciliśmy np. na wycieczkę do Mediolanu. Stolica mody przypadła nam do gustu nie z powodu sierpniowych wyprzedaży, choć te też nam się podobały, ale z uwagi na monumentalną średniowieczną katedrę,
która – moim zdaniem – jest największą atrakcją miasta.
Budowa duomo di Milano trwała przez prawie sześć stuleci. Trzeba przyznać, że efekt zwala z nóg.
Monumentalne wnętrze przypomina inne gotyckie budowle średniowiecza, czy to te włoskie, czy angielskie, czy niemieckie.
Św. Bartłomieja. Umarł śmiercią męczeńską obdarty ze skóry. Trzeba przyznać XVI wieczna rzeźba przedstawia ten element jego życiorysu całkiem obrazowo.
(Przyjrzyjcie się: to co wisi na ramieniu Apostoła to nie płaszcz, a długi kawał skóry.)
Niektóre przekazy mówią, że św. Bartłomiej głosił Ewangelię także w bliskich naszemu sercu Indiach.
Jeśli przyjąć, że katedra jest największą atrakcją miasta, to zwieńczenie, czyli dach jest prawdziwą wisienką na torcie.
Nam w czasie zwiedzania łezka się w oku zakręciła, bo pamięcią przenieśliśmy się kilka lat wstecz,
kiedy to mieszkaliśmy w Anglii i czasie jednej z weekendowych wycieczek chodziliśmy wspólnie z Adą i Grzesiem po dachu katedry w Ely. To były czasy.
Ale wracając do Mediolanu. Dach katedry wygląda tak, jakby architekt od razu założył, że będzie on główną atrakcją budowli.
Zachwyca i jego konstrukcja i niesamowita dbałość o szczegóły.
O proszę, jakie piękne rzygacze
A jak już człowiek znudzi się podziwianiem detali architektonicznych
to można rozejrzeć się po okolicy.
bo widok też jest niczego sobie.
My też kiedyś tam byliśmy, ale jeszcze jak Ada była w ciaży z Nelką…
ach te nasze angielskie wypady weekendowe i brydzyk wieczorami :). fajnie ze widzimy sie juz za kilka dni!
My też się cieszymy!