Na koniec wyjazdu postanowiliśmy wreszcie trochę odpocząć. Wybraliśmy do tego celu całkiem ładne miasteczko, o wdzięcznej afrykańskiej nazwie Negombo. Dla nas jego główną zaletą była bliskość Colombo i lotniska. Poza tym zatrzymaliśmy się w bardzo przyjemnym hoteliku o dziwnej nazwie Ice Bear. Miejsce reklamuje się jako Sri Lanka z dodatkiem szwajcarskości. Trzeba przyznać, że coś w tym było. W szczególności niesamowity porządek i przepyszne, powtarzam przepyszne, jedzenie. Do tego ogród wychodzący tuż na plażę. No tu niestety plaża to typowa plaża miejska, z tłumem ludzi i sporą ilością śmieci, więc raju na ziemi nie ma co się spodziewać, ale nie można mieć wszystkiego. W każdym razie wypoczynek w Ice Bear pierwsza klasa, szczególnie dla tych co przylecieli z Indii i tęsknią za każdym nawet najmniejszym przejawem Europy 🙂
Zachód słońca na plaży – jak widać na załączonym obrazku.
Przed naszym hotelem.
Co tam chłopaki?
Pojechaliśmy też sobie na wycieczkę do rezerwatu ptaków. Ten kanał, którym płyniemy wybudowali Holendrzy.
A teraz będzie trochę zdjęć ptaków.
Tu np. kormoran.
Tu zimorodek
Tu jakiś inny dziwoląg.
I na koniec czapla
Bardzo ciekawe opowieści, świetne zdjęcia! Wiele złego słyszę ostatnio się o Sri Lance i jej mieszkańcach, miło poczytać coś pozytywnego! Jedyne co, to zwróćcie proszę uwagę na zdjęcie ostatnie. To nie jest żuraw, to czapla czczona w upierzeniu białym (bo możne być jeszcze i czarne) 😉
Pozdrawiam 🙂
Eh, nasza czapla blednie przy waszej 🙁