Rok 2013 zdominowała nam w dużym stopniu Basia. Z powodu ciąży od połowy roku musieliśmy pozmieniać nieco plany, a wyjazdy ograniczyć do bliższych okolic Delhi. Przez cały prawie rok mieliśmy też gości – a niektórzy wracają do nas już niedługo, tak im się podobało 🙂
Bastek
Nie najlepiej znosił przedłużające się pobyty w domu. Na szczęście kilka razy udało mu się wybrać samemu na krótkie wyjazdy, a na wymarzoną samochodową wyprawę do Spiti zabrał Lulu i Jacksona. Podczas wyjazdu do Ladakhu zdobył swój najwyższy jak na razie szczyt Stok Kangri (6120 m n.p.m.). Wrócił też do biegania i jazdy na rowerze, a nawet przeleciał się na parolotni. Zabierał Jankę na liczne wycieczki po okolicach, a do tego wszystkiego jeszcze sporo pracował…
Zwiedzanie jeszcze z dwójką.
Po każdym biegu Michaś pyta czy Bastek wygrał…
Spiti.
Bastek z Janką na jednej ze wspólnych wypraw.
Marysia
Rzutem na taśmę dała radę jeszcze ponurkować na Andamanach, a potem już tylko rozrastała się i ciężko znosiła upały. Musiała zrezygnować z wypraw w Himalaje z obawy przed wysokościami. Ale było warto 🙂
Na porodówce był nawet czas na sesję zdjęciową.
A teraz pozostaje “Nie spać, zwiedzać!”
Michatek (4,5 r.)
Bardzo urósł i wydoroślał w tym roku. Co do zasady jest grzeczny, choć ma swoje gorsze momenty. Na szczęście kończy się zwykle na marudzeniu, w zapomnienie poszły już wielkie awantury. Mówi coraz lepiej po angielsku, do tego stopnia, że w przedszkolu panie proszą go o tłumaczenie innym dzieciom (np. Jance). Przy obcych jest nieśmiały, ale wyraźnie mu to stopniowo przechodzi. Coraz bardziej lubi się ruszać, biegać, grać w piłkę i jeździć na rowerze. Nauczył się tez pływać – przełomowy okazał się moment kiedy poczuł, że ma dno na basenie. Za to zwiedzanie mu się nudzi niestety, chyba że ma towarzystwo innych dzieci. Ulubiony czas dnia – wieczór, czyli wtedy kiedy może coś obejrzeć albo zagrać na komputerze. A najbardziej marzy o… powrocie do Polski, do dziadków, kuzynów i Lizaków.
Nurkowanie to specjalność Michatka.
Limitowany dostęp do ukochanych bajek.
Janka (2, 5 r.)
Nasza Janka to dzielna dziewczyna. Od kilku miesięcy chodzi do przedszkola na 3 godziny dziennie i radzi sobie dobrze. Co prawda Panie nauczycielki zgłaszają, że Janka nie odzywa się wcale – rozumie pytania i polecenia, robi gesty, ale buzi nie otwiera. To jest właśnie jej odruch obronny – nie chowa się, ale słowa nie powie. W domu gada sporo po polsku i po angielsku, prawie każde zdanie zaczynając od ulubionego “look” albo “kokej” (ok), śpiewa piosenki z przedszkola (ulubiona “happy birthday” i “twinkle twinkle”) i bardzo stara się nie dać prześcignąć starszemu bratu. O sobie mówi nadal “moje” – “moje biegać” – biegam, “moje jumping” – skaczę itp. Bawi się lalkami i przytulakami i wszystkim tym czym starsze dzieci. Zdarzają jej się awantury, ale odpukać coraz rzadziej. Lubi się ruszać i jest zawsze chętna na każde wyjście i wycieczkę. No i ku utrapieniu Bastka uwielbia księżniczki i kolor różowy.
Basia (niecały miesiąc)
Na razie Basia zachowuje się jak książkowy noworodek – je i śpi na zmianę. Okresy pozytywnej aktywności w ciągu doby w sumie nie przekraczają nawet godziny. Po początkowych perturbacjach związanych z żółtaczką i zbyt wolnym przybieraniem na wadze, teraz się ustabilizowała i zrobiła nawet okrągła. Starsze rodzeństwo ją na razie bardzo lubi, traktuje trochę jak maskotkę do łaskotania. Objawy zazdrości pojawiają się rzadko i raczej polegają na większym przyklejaniu się do Marysi. Ale to już mamy przećwiczone dwa lata temu.
Pytanie z innej beczki: widzę, że zmieniłeś lokalizację znaku wodnego na zdjęciach. Nie psuje to trochę wrażeń estetycznych z fotki? Czy na przykład doświadczyłeś kradzieży zdjęć z bloga?
Serdeczne gratulacje z okazji powiększenia składu 🙂 )