Nie trawię karaluchów [Indie, Kerala]

Pamiętacie naszą wyprawę tratwą po Biebrzy ? Postanowiliśmy podobny wypad zorganizować także w Indiach. I to właśnie był główny punkt zaczepienia naszego wyjazdu do Kerali. W warunkach indyjskich nie płynęliśmy małą tratwą zbitą ze sklejki, a wielką łodzią (tzw. houseboatem) z porządną kajutą, własną kuchnią i toaletą, trzema osobami załogi (kapitanem, kukiem i KaOwcem), pełnym zestawem posiłków. To się nazywa wypas. Wycieczka trwała 22 godziny, ale samego pływania było w sumie niewiele. Poza oglądaniem kanałów i jeziora, mieliśmy też dodatkowo 3-godzinną wycieczkę canou. Ale największą atrakcją była wieczorna wizyta kolegi karalucha, który zadekował się dokładnie pod michatkowym pluszakiem, 10 cm od głowy naszego malucha. Na nasze nieszczęście nie udało nam się intruza unicestwić, a jedynie przestraszyć. Całą noc zastanawialiśmy się czy wróci… Nie wrócił.

Jedna z łodzi turystycznych pływających w Kerali

Na naszej łodzi był nawet telewizor, komputer i sprzęt grający

A i tak najfajniejsze były widoki

A szczególnie z górnego pokładu.

Chińskie sieci

Pozostała flota

Panie kapitanie: “Ja chcę do mamy”
This entry was posted in Indyjskie and tagged , . Bookmark the permalink.

One Response to Nie trawię karaluchów [Indie, Kerala]

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *