No i jednak on-line [Chiny, Pekin]

Od poniedziałku szkoły w naszej dzielnicy przeszły na naukę zdalną. Zamknięto restauracje, przybytki rozrywki i część sklepów, tam gdzie to możliwe władze zaleciły pracę z domu. Doświadczenie podpowiada, że tym razem potrwa „to” dłuższą chwilę. Ze względów PR-owych w Chinach nie nazywa się obecnych restrykcji „lockdownem”, tylkoograniczeniami w ramach polityki dynamicznego zero COVID”. Wiosną wyjście z kowidowej pułapki zajęło miastu jakieś dwa miesiące. A wtedy mieliśmy tylko 100 przypadków dziennie, teraz doszliśmy już do 1 000 (pierwszy raz od 2020 roku). Pojawiły się też pierwsze zgony – od maja w całych Chinach nie było ani jednej śmierci kowidowej – czujecie? Realnie, więc do świąt na pewno siedzimy w domu.

Tym bardziej się cieszę, że udało mi się wyrwać z miasta i naładować akumulatory na te najbliższe tygodnie zamknięcia. Będę miał pewnie teraz czas zrobić kilka wpisów nt. mojej eskapady do górskiego Junnanu. Szczególnie, że po powrocie mam zablokowaną aplikację zdrowotną i przez 5 dni mam nie wychodzić z domu (taka cyfrowa niewola).

This entry was posted in chinski and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *