Ootacamund (pieszczotliwie zwane Ooty) jest królową wśród indyjskich górskich stacji. Górskie stacje to pomysł Brytyjczyków, którzy nigdy nie przyzwyczaili się do panujących na subkontynencie temperatur i jak tylko mogli, starali sobie ulżyć, np. uciekając w wyżej położone rejony kraju. Jedną z takich “oaz chłodu” była dla nich położona na wzgórzach Nigrils (bagatela 2,4 tys. metrów n.p.m., czyli prawie jak polskie Rysy). Nam samo Ooty zbytnio się nie spodobało, ale okolice, oj okolice, nawet bardzo…
W Ooty trafiliśmy też całkiem fajny hotel, położony z dala od miasta, na jednym ze wzgórz, przypominał trochę alpejską willę, drewniane wykończone pokoje, niektóre z prywatnym ogródkiem, no tylko to śniadanie… na szczęście drugiego dnia udało nam się obsługę przekonać, że jajecznicy nie trzeba wcale słodzić, bo i bez tego może być dobra.
Wow, jakie kolory:)!
M.