W jeden z niedzielnych lutowych poranków wybraliśmy się na zwiedzanie delhijskiego Pałacu Prezydenckiego. O nim jeszcze na naszym blogu nie było. A to duże przeoczenie, bo pałac przynajmniej z zewnątrz ogląda każdy szanujący turysta odwiedzający Delhi. Zwiedzanie wnętrz jest nieco trudniejsze, bo te udostępnia się ograniczonej grupie turystów tylko przez dwa miesiące w roku i tylko po wcześniejszej rejestracji.
Ulokowany w samym centrum miasta budynek jest obok Bramy Indii najbardziej znanym symbolem New Delhi. Jak sama nazwa wskazuje, Nowe Delhi, to zbudowana na początku XX wieku przez Brytyjczyków stolica Indii. Miała swym rozmiarem i wyglądem oddawać prestiż Imperium. W architektonicznym wydaniu Nowe Delhi miało łączyć w sobie styl anglosaski i orientalny. Centralnym budynkiem miał stać się położony na wzgórzu pałac wicekróla, wysłannika Brytyjskiej Korony. Zadanie zaprojektowania budynku powierzono Edwinowi Landseerowi Lutyensowi.
Rastrapathi Bhavan, bo tak obecnie nazywa się budynek jest pewnie największym anglosaskim pałacem w Azji. Nam bardzo kojarzył się z budynkami administracji brytyjskiej, jakie mieliśmy okazję zwiedzać kilka lat temu w Londynie. Przybysze z Europy mogą się poczuć nieco znużeni oglądaniem XVIII-XIX wiecznych obrazów prezentujących panteon władców Starego Kontynentu.Trochę brakowało nam odpowiedniej narracji (np. wyjaśnienia jaki związek z Indiami mają właściwie widoczne na malowidłach postaci). Sytuacji nie poprawił fakt, że pałac zwiedzaliśmy w towarzystwie przewodnika. Tu mała dygresja: nasza pani przewodnik była wyraźnie zbita z tropu obecnością obcokrajowców. Z pewnością nie pojawia się ich zbyt wielu. Po krótkim wprowadzeniu zapytała czy wszyscy czują się komfortowo w angielskim. I po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi przeszła bez skrępowania na hindi, wrzucając od czasu do czasu jakieś anglojęzyczne zwroty na zasadzie umilającego czas przerywnika.
W czasie zwiedzania wnętrz udało nam się natrafić na dwa interesujące Polonica: naturalnych rozmiarów portret francuskiej 🙂 hrabiny Marii Walewskiej i kryształowy wazon z polskim orłem (podarowany pewnikiem przez któregoś z naszych komunistycznych notabli, jeszcze przed 89-tym, bo orzeł w godle jeszcze nie nosił korony…)
U wrót przywitała nas kolumna Ambassadorów, podstawowego środka transportu indyjskich notabli.
Pałac prezydencki
Żołnierz pełniący wartę
I na koniec nasza nasza wesoła wycieczka. W lutym było u nas jeszcze zimno. Stąd jesteśmy odziani w swetry i polary.