Pechowa Agra [Indie, Uttar Pradesh]

Nie minęły dwa miesiące od naszej wizyty w Moskwie, a już widzieliśmy się z Alkiem po raz drugi. Tym razem na ziemi indyjskiej. Krótką wizytę potraktowaliśmy jako szansę na wyjazd do Agry i odwiedziny w sławnym na całym świat Taj Mahalu. Miał to być jednodniowy wypad, z noclegiem w Agrze, porannym zwiedzaniem Taja i wieczornym powrotem do Delhi. W sumie z grubsza plan udało się zrealizować.
Od samego początku szczęście nam nie sprzyjało. Zaczęło się w sumie jeszcze przed wyjazdem. Pomyłka przy kupowaniu biletów kolejowych wprowadziła sporo zamieszania, dobrze, w ostatniej chwili udało się ten błąd naprawić. Potem spóźnił się pociąg, a gdy już koło 23:30 dotarliśmy do zarezerwowanego wcześniej hotelu, to okazało się, że nie chcą nas przyjąć, bo nie mamy żadnego dokumentu Michatka! Przez ostatnie 7 miesięcy pobytu w Indiach nikt, jeszcze raz powtórzę nikt nas o to nie zapytał. A tu proszę taka niespodzianka. W końcu musieliśmy zmienić hotel. Tam też nie było prosto, ale się udało…
W międzyczasie zrobiło się już nieźle po północy.
Przewidywaliśmy, że pobudka przed wschodem słońca może nam sprawić problemy. Ale żeby od razu cała nasza trójka przespała budzik! To już trochę zbyt wiele. Obudził nas jakiś instynkt, albo wspomnienie o dzwoniącym budziku. Kilka minut pakowania i już byliśmy w drodze do Taj Mahal. Odstaliśmy swoje w kolejce. Wchodzimy. I co? Całe niebo czyściutkie, a sam wschód słońca zasłania malutka chmura :(.

Dworzec kolejowy

W pociągu

Na każdym wagonie jest wywieszona lista pasażerów. O jesteśmy!

Taj Mahal – widok z naszego hotelu

6 rano – zwiedzamy.


Pamiątkowe zdjęcie

i jeszcze jedno.

– Michaś. Tak Michaś. A pani jak ma na imię?

This entry was posted in Indyjskie and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *