Jedziemy do Ruzini. To w okolicy tej wioski spotkali się podobno w 1871 roku dwaj wielcy afrykańscy odkrywcy Stanley i Livingstone. Wydarzenie to upamiętnia 2-metrowy głaz z wyrytą datą i krótkim napisem. Na miejscu poza nami pojawia się jeszcze samochód z innymi turystami. Wysiadają, robią zdjęcia i z powrotem do wozu. Szybko, bo otacza ich grupka natrętnych dzieci. Już w samochodzie wyjmują z portfela kilka drobnych banknotów i rozdają zgromadzonemu przy wozie tłumkowi. Dla wszystkich nie starcza. Jak to w życiu bywa pokrzywdzeni są zwykle najmniejsi, bo rączka za krótka i łokieć za mały. Nic dziwego, że płaczą.
Stukam się w głowę. Czemu to zrobili i czemu w taki sposób? Nie pomyśleli, że teraz każde z tych dzieci zamiast uczyć się w szkole będzie wolało czekać przy kamieniu aż przyjedzie “Le Blanc” i rozda trochę swojego bogactwa…
Scena II
Jesteśmy już w Rwandzie. W miejscowości Butare oglądamy pokaz tradycyjnych tańców. Po skończonym widowisku dwaj nowo przez nas poznani Amerykanie postanawiają dać artystom napiwek. Z portfela wyłania się gruby plik jednodolarówek.
– O, macie sporo drobnych – zagadnęliśmy.
– Mnóstwo. Zawsze dużo zabieramy, żeby rozdawać dzieciom.
– !?
– Są takie biedne. Strasznie się cieszą jak im dajemy po banknocie.
– My staramy się dzieciom nic nie dawać…
– No tak, ale nie możemy się pohamować.
Teraz już lepiej rozumiem, czemu po ulicach biegają za nami czasem nawet czteroletnie maluchy krzycząc “Helo Money!”.
Dzis atrakcje turystyczne Burundi:
Miejsce spotkania Livingstona i Stanleya
Piramida upamietniajaca odkrycie burundyjskich zrodel Nilu
I samo zrodlo. Prawda, ze urocze?
Piekne plaze nad jeziorem Tanganika
A jak sie przyjedzie w porze deszczowej to mozna tez takie obrazki zobaczyc 🙂
Co do ostatniego zdjecia:
Teraz rozumiem, dlaczego maja siatkowane zaluzje antywlamaniowe, a nie pelne, jak w Polsce… nie bylo by jak sie poruszac po scianach budynkow podczas powodzi…
Popieram Was!
W naszej podrozy w Peru widzielismy taka scene: na postoju do naszej grupki podeszly male brzdace z pobliskiej wioski. W sumie nic specjalnego nie chcialy, byly raczej zaciekawione turystami (?). W kazdym razie zaprzyjaziona para Rosjan (mieszkajacych w Stanach, ale duchowo jeszcze nasi 🙂 dala im kartke papieru i kredki. Myslalem ze cisna to w krzaki, ale usiadly do konca naszego postoju cos tam sobie bazgraly, w miare zadowolone z siebie.
Powodzenia w podrozach! Milo jest sobie poczytac gdy jesien za oknem dmie.