Mały podróżnik cz. III – Indie z dziećmi [Indie]

Indie z dziećmi. Temat to trudny, bo nawet my jeszcze gdy w Indiach nie mieszkaliśmy zastanawialiśmy się, czy nie przyjechać tu z Michasiem turystycznie i po głębszym namyśle stwierdziliśmy, że jednak nie.

Po pierwsze: pogoda. Ekstremalny klimat subkontynentu (a w szczególności Delhi) sprawia, że jest to czynnik kluczowy. Dla Europejczyka panująca w Indiach temperatura potrafi być nieznośna. Jeśli wyłączyć Himalaje to wiosną i latem gorąco jest w zasadzie wszędzie. Do tego w lipcu i sierpniu pada, a właściwie leje (na południu okres opadów jest dłuższy). Tego okresu należy unikać za wszelką cenę. Turysta umiera z gorąca, lejący się z nieba żar jest nie do opisania. Do tego ta wilgoć. Zwiedzanie w takich warunkach nie ma nic wspólnego z przyjemnością. A wyobraźmy sobie jeszcze, że nasz maluch musi znosić takie same jak my katusze. Cierpiący maluch uprzykrza oczywiście życie rodzicom. W rezultacie rodzic cierpi do kwadratu. A to już jest ponad możliwości nawet ponadprzeciętnych twardzieli.

Podsumowując: generalnie najlepiej przyjechać pomiędzy listopadem, a lutym. Choć oczywiście zależy co chcemy zobaczyć. I tu dochodzimy do drugiego istotnego pytania: dokąd?

Po drugie: miejsce. Indie są na tyle duże i na tyle różnorodne, że trudno opisać potencjał całego kraju. Zresztą od tego są przewodniki, no i nasz blog. Z mojej perspektywy jadąc z dzieckiem/dziećmi do Indii warto rozważyć przede wszystkim dwa następujące scenariusze: północny i południowy.

Ten pierwszy obejmuje dość tradycyjną trasę po pustynnym Radżastanie połączoną z wizytą w nieodległej Agrze. Jego zaletą jest dobra infrastruktura hotelowa, bogata sieć połączeń kolejowych i spora ilość zabytków (przede wszystkim niesamowite forty i piękne pałace). Na niekorzyść przemawia fakt, że podróżuje się w dużym stopniu po dużych miastach, co zdecydowanie nie sprzyja relaksowi. Jest głośno, tłoczno, chaotycznie i jak na Indie turystycznie. Warto przy tym pamiętać, że im bardziej będziemy się starać unikać dużych miast, tym lepiej.  I tu pojawia się scenariusz południowy, czyli Kerala. Z niezłą infrastrukturą, fajnymi plażami i kilkoma atrakcjami, które mogą usatysfakcjonować nawet najbardziej wybrednych turystów.

Po trzecie: transport. To jest sprawa bardzo trudna, bo Indie do kraj duży. Stwierdzenie może trywialne, ale wiele osób nie zdaje sobie z ego sprawę. Bo np. z Delhi do Chennaju leci się ponad 2,5 godziny. A do poddelhijskiej Agry samochodem jedzie się 4 h. To trzeba wziąć pod uwagę planując trasę. Dzieci są szczególnie wrażliwe na długie przejazdy. Jeśli nie da się ich uniknąć, to może można je tak zaplanować, żeby nasze maluchy je przespały. Długie dystanse najlepiej oczywiście pokonywać samolotem, krótsze pociągiem, albo w ostateczności samochodem. W przypadku kolej można założyć, że średnia prędkość wyniesie 60 km/h, a w przypadku transportu drogowego będzie to jeszcze mniej czyli średnio 45 km na godzinę. Pociąg choć szybszy i wygodniejszy niestety też ma swoje wady. Bilety kolejowe trzeba kupować ze sporym wyprzedzeniem. A spóźnienia w indyjskim PKP bywają iście legendarne.

Po czwarte: budżet. Indie są krajem tanim, ale tylko pod warunkiem, że jesteśmy w stanie zaakceptować standard indyjski, czyli noclegi w obskurnych pokojach bez własnej toalety i z całym bogactwem indyjskiej fauny, podróże publicznymi autobusami i nieklimatyzowanymi pociągami  i jedzenie w ulicznych knajpkach, które nasz Sanepid zamknąłby jeszcze przed rozpoczęciem właściwej kontroli. I o ile dla zwykłych podróżnych mogą to być warunki możliwe do zaakceptowania to dla rodziców z dziećmi jest to raczej perspektywa mało budująca :). Dzieci wymagają nieco lepszych warunków i większej higieny. Niestety w Indiach każda poprawa standardu wiąże się z nieproporcjonalnie wysokimi nakładami finansowymi.

Mając już za sobą ponad dwuletni pobyt w Delhi i spory bagaż doświadczeń mogę śmiało powiedzieć, że po Indiach da się w miarę nieźle podróżować z maluchami. Oczywiście powstaje pytanie “po co?”, ale z uwagi na jego filozoficzną naturę pozwolę sobie je pominąć.  Wiele jest jednak prawdy w powiedzeniu, że Indie, albo się kocha, albo nienawidzi, a stany pośrednie nie są odnotowywane. Podróżowanie z dzieckiem/dziećmi już samo w sobie wymaga sporo wyrzeczeń, a Indie jak żaden inny kraj na świecie potrafią błyskawicznie dołożyć nam “kamieni do plecaka”. Dlatego warto się do wyjazdu dobrze przygotować, by nie zamienił się w udrękę, której długo nie zapomnimy.


I na koniec, krótki filmik poglądowy na temat podróżowania indyjskimi kolejami.

This entry was posted in Indyjskie and tagged , . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *