Dialog między Marysią i Michatkiem:
M: Teraz pojedziemy na safari.
M: A co to jest safari?
M: Safari jest wtedy kiedy ogląda się różne zwierzątka.
M: Owieczki też?
Na kolejne safari wybraliśmy się w poszukiwaniu azjatyckich dzikich osłów, od angielskiej nazwy wild ass zwanych też przez Michasia “dzikimi pupami”. Podobnie jak w przypadku azjatyckich lwów, a azjatyckie osły spotkać można już w tylko jednym miejscu na ziemi w okolicach słonych mokradeł Little Rann of Kutch. “Dzikie pupy” są gatunkiem zagrożonym. W latach 60-tych ich liczba spadła do 362 sztuk!, ale dzięki działaniom ratunkowym udało się ich liczbę zwiększyć do ponad 4 tys. osobników.
Ale zanim dojechaliśmy do “dzikich pup” zatrzymaliśmy się na chwilę przy słonym jeziorze.
Popodziwiać stacjonujące tam stada ptaków. Na zdjęciu flamingi.
Kilka kilometrów dalej trafiliśmy na główny cel naszej eskapady: stado osłów.
Osły wyglądają tak:
Na tym nieprzyjaznym terenie mieszkają też ludzie trudniący się produkcją soli,
którą uzyskują poprzez odparowanie wód słonego jeziora.
A tu Michaś sprzątający naszego jeepa.
A na koniec obejrzeliśmy jeszcze zachód słońca.
Osly wygladaja… zupelnie normalnie 🙂
to następnym razem jak Michaś będzie w PL, to zabierzemy go na safari w poszukiwaniu owiec