Coraz popularniejszym elementem krajobrazu chińskich miast są “ancient towns”, czyli stare miasta. Oczywiście obowiązkowo z chińską charakterystyką. Na pierwszy rzut koncept jest podobny do znanego nam z warszawskiego Starego Miasta. Odbudowujemy tradycyjne osiedla i domy, starając się odtworzyć ich historycznego ducha. Tyle, że w Polsce, czy w Europie dąży się do tego by w możliwie dużym stopniu do utrzymania starych założeń urbanistycznych i możliwie wiernego odtworzenia dawnych budynków, ratując co i jak się da, to w Chinach zazwyczaj buduje się wszystko od nowa, równając stare z ziemią i tworząc je lepiej całkowicie na nowo. Czasami wręcz buduje się takie “stare” osiedla w miejscach w których ich nigdy nie było. W zasadzie nie ma tu ograniczeń, także jeśli chodzi o styl, choć oczywiście najpopularniejsze są tradycyjne wioski chińskie (zdjęcia z takiego miejsca niżej z prowincji Gansu). Zresztą nawet w takim tradycyjnym chińskim stylu zawsze można wrzucić mural z Harrego Pottera. Zdarzają się dziwne mieszanki, tak jak odwiedzane przez nas w Yan’anie zupełnie nowe stare miasto (zbudowane na przedmieściach), będące połączeniem stylu cesarskiego z architekturą komunistyczną z wpływami europejskimi. Swoją drogą Yan’an akurat znany jest w całych Chinach jako mekka ruchu komunistycznego, więc obecność czerwonych gwiazd i plakatów propagandowych specjalnie nie powinna dziwić, zwłaszcza, że my akurat byliśmy w tym mieście w okolicach obchodów stulecia powstania Komunistycznej Partii Chin. Niestety wbrew oczekiwaniom w Yan’anie nasza “czerwona krew” nie pulsowała wcale mocniej w naszych “czerwonych żyłach”. Chyba jednak brak nam “czerwonych genów”…
Miejsce numer 1: miejscowość Linxia (styl tradycyjny – dzielnica muzułmańska)
Miejsce numer 2: Yan’an (kolebka komunistycznej rewolucji i przez kilkanaście lat siedziba Komunistycznej Partii Chin)