Nocleg spędziliśmy na posterunku staży granicznej. Sudańskiej gościnności nie dało się odmówić. A do tego jeszcze doszły te smoki, które miały żerować po etiopskiej stronie granicy. Pogranicznicy nie mogli się mylić. Tak, zdecydowanie na nocleg lepiej zostać w Sudanie. Dostaliśmy swój kawałek podłogi i obowiązkową herbatę. A rano mogliśmy spokojnie przekroczyć granicę.
Etiopska strażniczka nie rzucała się zbytnio w oczy. Trampki za kostkę, czerwone rajtuzy, przykrótka sukienka. Dobrze, że chociaż miała identyfikator. Potem jeszcze posterunek, czyli gliniana chata w typowej afrykańskiej zagrodzie. Ciekawe gdzie ulotniły się kozy? Skacowany urzędnik (tak, tu mają alkohol) niemrawo przerzucał kartki w zeszycie. Chyba sprawdzał czy ostatnio nie przekraczaliśmy tu granicy. A gdyby to co? 5, 10, 15 minut. No wreszcie. W końcu odpuścił. Welcome to Ethiopia!
Śledzimy Waszą wyprawę razem z Antonkiem:) Może uda sie mu wszczepic zamilowanie do podróży od malenkigo. Pozdrowienia dla cioci Mary i wujka Bastka! Antek Kaczanowski z rodzicami:))
Brawo Antos!
no Bastki, bo juz czekalismy na te kolejne wpisy i czekalismy!
trzymajcie sie!
heya
smichy hichy (powinni to dawac na dyktandach), a etiopia zajela 4 miejsce na lekkoatletycznych MS w Osace, Polska byla… 35,
ale nie o tym: te drobne kaluze w poprzednim poscie z sudanu to oni codziennie tak maja?
cajmer
Śledzimy Waszą wyprawę razem ze Zbyszenkiem i nie mozemy sie nadziwic, jak duzo ciekawych rzeczy mozna zobaczyc w tej Afryce! A kiedy bedziecie w Hameryce? Pozdrowienia od Zbyszka z prawnymi opiekunami!