Wizyta gości była kolejną dobrą okazją by pojechać na południe Indii, tym razem na całe 9 dni. Dzięki wcześniejszym krótkim wypadom w te rejony kraju mieliśmy już mniej więcej pojęcie jak się do wyjazdu przygotować, szczególnie, że tym razem poza naszym brzdąkiem, zabraliśmy ze sobą drugiego malucha – 5 miesięczną Mię.
Problem logistyki rozwiązaliśmy wynajmując samochód. Przy naszej dużej gromadzie, sporej ilości bagażu, no i dwójce dzieci było to zdecydowanie najłatwiejsze wyjście, a na dodatek wcale nie takie drogie. 7 osobowy Mahindra Xylo okazał się w sam raz by pomieścić nas i miejscowego kierowcę.
I choć dzieci jeżdżące w specjalnych siedzonkach to na indyjskich drogach niezwykłą rzadkość (normalnie maluchy siedzą na kolanach rodziców, albo buszują po całym wozie), to obu naszym brzdącom zabraliśmy foteliki. Dzięki temu i im i nam było wygodniej.
W sumie zrobiliśmy ponad 1 300 km, przejeżdżając przez 3 indyjskie stany: Keralę, Tamil Nadu i Karnatakę. Średnio dziennie wychodziło więc 150 km, niby nie za dużo, ale przy stanie indyjskich dróg i sposobie jazdy, to nawet takie dystanse mogą być naprawdę męczące.
No a jak było? Fajnie było! Zresztą zobaczcie sami.
Problem logistyki rozwiązaliśmy wynajmując samochód. Przy naszej dużej gromadzie, sporej ilości bagażu, no i dwójce dzieci było to zdecydowanie najłatwiejsze wyjście, a na dodatek wcale nie takie drogie. 7 osobowy Mahindra Xylo okazał się w sam raz by pomieścić nas i miejscowego kierowcę.
I choć dzieci jeżdżące w specjalnych siedzonkach to na indyjskich drogach niezwykłą rzadkość (normalnie maluchy siedzą na kolanach rodziców, albo buszują po całym wozie), to obu naszym brzdącom zabraliśmy foteliki. Dzięki temu i im i nam było wygodniej.
W sumie zrobiliśmy ponad 1 300 km, przejeżdżając przez 3 indyjskie stany: Keralę, Tamil Nadu i Karnatakę. Średnio dziennie wychodziło więc 150 km, niby nie za dużo, ale przy stanie indyjskich dróg i sposobie jazdy, to nawet takie dystanse mogą być naprawdę męczące.
No a jak było? Fajnie było! Zresztą zobaczcie sami.
No może ten film nie jest zbyt reprezentatywny, więc z oceną wyjazdu przyjdzie wam poczekać na nasze następne wpisy…
no to nieźle było, wuwu grześ miał chyba zatyczki w uszach 🙂
Haha, nie ma jak relaks na wakacjach!
koncert na dwa serca! 🙂