Jak już większość z was wie, że nasze kambodżańskie przygody zakończyły się dość niespodziewanie. Już cały ostatni urlopowy tydzień upłynął nam pod znakiem wirusa. Rozwój wydarzeń był na tyle dynamiczny, że nasza sytuacja i plany podróżnicze zmieniały się jak w kalejdoskopie Ostatecznie epidemia koronawirusa spowodowała, że zamiast do Pekinu wróciliśmy do Warszawy.
Wirus nie tylko pokrzyżował nam plany, ale także podzielił naszą rodzinę. Marysia z uwagi na obowiązki służbowe musiała wracać do Chin i nie przyleciał do Polski. Jakby kłopotów było mało, to jeszcze nasza szkoła, jak wszystkie inne placówki edukacyjne w Pekinie pozostaje zamknięta. Już od prawie miesiąca dzieci uczą się przez Internet. Brzmi fajnie i bardzo nowocześnie, ale niestety nie jest aż tak pięknie jak by się chciało. Szkoła choć staje na głowie by pomóc naszym dzieciom w nauce też nie była na taki kryzys przygotowana. A wyzwań było całe mnóstwo: nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele nie wrócili do Pekinu i znaleźli się w różnych strefach czasowych, nie było narzędzi do prowadzenia nauki przez Internet, dzieci nie miały doświadczenia z tego typu technologią i brakiem fizycznego kontaktu ze swoimi nauczycielem i rówieśnikami.
W rezultacie cały ten eksperyment w dużym stopniu sprowadzony został do zadawania dużej ilości pracy domowej do czego ani dzieciaki ani ich rodzice zupełnie nie byli przyzwyczajeni. Z czasem szkole udało się wprowadzić kilka usprawnień, ale nadal w przypadku młodszych dzieci całe to edukacyjne przedsięwzięcie wymaga sporego zaangażowania opiekunów i to im (czyli mi :)) zajmuje po kilka dobrych godzin dziennie. Niestety już dziś wiadomo, że to sztukowanie nie wystarczy i wszyscy uczniowie będą musieli nadrabiać zaległości. Nikt tylko nie wie kiedy i jak, bo nadal nie wiadomo jak długo ta cała sytuacja jeszcze potrwa.
Oczywiście staramy się przekuć tą porażkę i wycisnąć z pobytu w Polsce ile się da. Przez ten ostatni miesiąc spędziliśmy sporo czasu spotykając się z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi nadrabiając zaległości ostatniego półrocznego. A do tego udało się też zaliczyć sporo różnych atrakcji, których w Polsce jest całe mnóstwo, w tym arenę laserową, ściankę wspinaczkową, park trampolin, kina, muzea, teatr, palmiarnię, sale zabaw, aquapark, warsztaty gier RPG i marsze na orientację. Nadrobiliśmy też kilka straconych kilogramów.
I choć w Polsce jest nam bardzo dobrze, to chcielibyśmy, aby ta cała historia już się skończyła i abyśmy już mogli wrócić do mamy, domu i szkoły.