Pod koniec lata wybraliśmy się na dwie weekendowe wycieczki wiślańskim szlakiem. Pierwsza – dłuższa – zaprowadziła nas w okolice Kazimierza i Janowca, druga – jednodniowa – do Trojanowa. Jednak to nie Wisła była magnesem, który w te okolice przyciągnął nas i nasze dzieci, a parki rozrywki. Nie jestem wielkim fanem tego typu miejsc, ale – jak się domyślacie – nasze maluchy je bardzo lubią. A jak wiadomo od pewnego czasu jest ich troje i mają nad nami przewagę liczebną. Do tego są też coraz większe i coraz bardziej świadome, co oznacza, że w coraz większym stopniu musimy liczyć się z ich głosem wybierając kierunki naszych eskapad. W efekcie wszystkie rodzinne parki rozrywki znajdują się wysoko na naszej liście podróżniczych priorytetów.
Pierwszy z nich znajduje się rzut beretem od malowniczo położonego zamku w Janowcu.
I nazywa się Magiczny Ogród.
Kryje w sobie duży park rozrywki nastawiony bardziej na żeńską część młodej gawiedzi.
Ale i chłopcy znajdą w nim sporo rozrywek dla siebie
największą z nich była zdecydowanie organizowana co weekend wielka bitwa – niestety się na nią nie załapaliśmy.
A po drugiej stronie Wisły jest oczywiście Kazimierz, ze wszystkimi swoimi atrakcjami: spichlerzami,
wąwozami
i muzeami (na zdjęciu ul w Muzeum Przyrodniczym).
Drugi park odwiedziliśmy we wrześniu, w ramach jednodniowej wycieczki z Warszawy.
A nazywa się Farma Iluzji
I jak nie trudno się domyśleć, motywem przewodnim są w nim złudzenia i sztuczki.
tu np. labirynt luster
ale nie brak też zwykłych atrakcji, gdzie można się wyszaleć i wybawić.