Nasz maltańsko-sycylijski urlop przypadł na czas świąt Wielkiejnocy. Postanowiliśmy to wykorzystać i obejrzeć niektóre co ciekawsze obrzędy.
Palmową Niedzielę spędzaliśmy w niewielkiej górskiej miejscowości Caccamole. Rokrocznie odbywa się tu ciekawa procesja, której główną atrakcją jest osiołek wiozący małego chłopca (czyli Jezusa). Nie było zbyt wielu turystów, a my mieliśmy dobre miejsca obserwacyjne. Niestety o ile głównego aktora udało mi się uchwycić na zdjęciach, to zupełnie mnie zaskoczył, przedwcześnie schodząc ze swojego wierzchowca. W rezultacie zdjęć Jezusa na osiołku brak. Na osłodę wrzuciłem fotkę czworonoga z jakimś innym chłopcem.
Z kolei w Wielki Piątek byliśmy już na Malcie. Z tej okazji pojechaliśmy do mało znanej miejscowości Zebbug, która normalnie nie jest ani głównym ani nawet fakultatywnym punktem wycieczek turystycznych. W ten jeden dzień w roku jest jednak inaczej. Do miasta przybywają tłumy odwiedzających. O tyle ciekawe, że nie odbywa się tu klasyczyna droga krzyżowa, a ogromna procesja. Właściwie przedstawienie, albo pochód. Biorą w nim udział setki aktorów, którzy ubrani w stroje z epoki maszerują główną aleją miasta. Od razu zwraca uwagę skala przedsięwzięcia, ale także ilość przygotowań jakich wymaga. Nie mogliśmy oderwać wzroku od dopracowanych do ostatniego szczegółu strojów i rewelacyjnie dobranych rekwizytów. I nawet nasze dzieci, które normalnie nie potrafią usiedzieć w miejscu wpatrywały się w to widowisko przez dłuższą chwilę jak zaczarowane.