Za nim jeszcze zdążyliśmy się na dobre rozgościć w Polsce, to już siedzieliśmy w samolocie.
Wykorzystując miłość, jaką do tego kraju pałają łowiccy dziadkowie postanowiliśmy w słonecznej Italii spędzić kilka dni wspólnie z nim.
Na bazę wybraliśmy położone w okolicach Mediolanu miasteczko Bergamo. Znacznie spokojniejsze i w sumie chyba ładniejsze o wielkomiejskiego i hałaśliwego Mediolanu, a na dodatek mieści się w nim port lotniczy obsługiwany przez tanie linie (czytaj: można tu dolecieć bezpośrednio z nowo otwartego lotniska w Modlinie).
Naszym dzieciakom bardzo się ten wypad podobał
w szczególności częste wizyty na placach zabaw.
Oczywiście hitem była pizza i makarony
A do picia: obowiązkowo wino.
Potem jeszcze deser!
Fajna ta Italia! My w Bergamo nidgy nie bylismy, w Modlinie tez 🙁
A czemu Marys znowu nosi michatka? 😉
Pewnie nadejdzie ten czas.
No Michatek zawsze jest noszony przez Marysię taki już mamy podział. Janka i Michaś u Mary, a ja robię zdjęcia.
Jak to nosi michatka? A na ktorym zdjeciu? NA pierwszym to przeciez janka!!!
Tak tu akurat Janka była u Mary, a Michatek akurat nie, ale za moment dołączył. I Mary miała dwójkę.