Wstęp [Rumunia]

Pierwszy raz w Rumunii byłem ponad 20 lat temu. Jechaliśmy wtedy z rodzicami pociągiem do Bułgarii. Trasa przecinała Rumunię. Nie zatrzymywaliśmy się, bo nie było raczej po co. Rumunia była wtedy synonimem biedy i zacofania. Całkiem dobrze pamiętam, że konduktor pouczał nas, aby na noc dokładnie zamknąć okna i drzwi przedziału, bo inaczej bezczelni złodzieje ograbią nas do cna. W sumie jest to jedno z nielicznych wspomnień, które zachowało mi się z tamtego okresu. Od tamtego czasu w Rumunii nie byłem i – przez tamtą historię – nie czułem się do tego specjalnie zachęcony. Był to poważny błąd. W tym właśnie leży wartość podróży, że pozwalają zmierzyć się z własnymi uprzedzeniami i niewiedzą. Wizyta w Rumunii kolejny raz potwierdziła prawdziwość tych może nieco górnolotnych słów.

Pomysł na zwiedzanie mieliśmy prosty: samochód i namiot. Nasza Dacia aż piszczała z zachwytu na myśl, że wreszcie odwiedzi ojczyznę. My nieco ostrożniej podchodziliśmy do dojść długiej podróży jaką musieliśmy odbyć, by pokonać dystans dzielący Rumunię od Polski. Na szczęście dzieciaki zniosły te długie przejazdy prawie idealnie. Dzięki temu mieliśmy własny, sprawdzony środek transportu i wolność doboru trasy.

Strzałem w dziesiątkę okazał się namiot. Spanie na świeżym powietrzu dawało nam mnóstwo okazji do obcowania z naturą, a dzieciakom do zbaw i wybiegania. Do tego mieliśmy praktycznie idealną pogodę, która pozwalała się cieszyć się pięknymi okolicznościami przyrody.

Zabrakło tylko trochę towarzystwa. I nam i dzieciom. Tzn. było przez kilka pierwszych dni, ale potem się wzięło i zmyło do Polski. No cóż na następne wyjazdy jedziemy zdecydowanie większą bandą!

 

 

 

 

 

 

 

This entry was posted in polskie and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *