Do trzech razy sztuka. Znów w zasadzie do ostatniej chwili nie byliśmy pewni, czy tym razem się uda, ale w końcu dotarliśmy do Zhangjiajie – czyli słynnych awatarowych gór. A do tego sprzyjała nam pogoda, no może bez przesady, bo szału nie było, ale przynajmniej nie padało “i dach nie przeciekał” :). Na zachętę kilka zdjęć – głównie nas, krajobrazy będą później.

















