Znowu o sporcie [Chiny]

Mam dobrą wiadomość dla tych, którzy chcieliby nas odwiedzić i przy okazji pobiegać. Tu wcale nie jest tak źle jak wielu mogłoby się wydawać. Ostatnio jestem być może trochę monotematyczny, ale wiadomo, że o sporcie można pisać bez końca.

Gdy w ramach przygotowań do wyjazdu próbowałem zrobić rozeznanie w miejscowej scenie zawodowej to okazało się, że poza kilkoma biegami o międzynarodowej renomie (jak Maraton Pekiński) lub wręcz organizowanymi dla obcokrajowców (Maraton po Wielkim Murze) nic w Pekinie (i w całym kraju) się praktycznie nie dzieje. Nic bardziej mylnego.
Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Biegów jest tu od groma i ciut ciut. W samej stolicy i w okolicach można znaleźć coś w zasadzie w każdy weekend. Do tego sporo z tych różnych wydarzeń to biegi górskie lub terenowe. Wznoszące się na przedmieściach góry zdecydowanie sprzyjają tym pierwszym.
Do aktywności zachęca też pogoda. Poza latem prawie tu nie pada i jest raczej słonecznie. Nie najlepiej jest tylko zimą, bo temperatura spada poniżej zera i wiatr powoduje, że jest przeszywająco zimno. Ale poza tym można spokojnie biegać i spędzać czas na zewnątrz, no chyba, że smog akurat nawiedzi okolicę. Na szczęście i w tym względzie jest nie najgorzej i jakoś powietrza jest w ostatnich miesiącach coraz lepsza.

Inna ciekawa kwestia to dlaczego w Polsce nie specjalnie udawało mi się znaleźć jakiekolwiek chińskie zawody. Po pierwsze, bariera językowa – w zasadzie wszystkie informacje są w języku chińskim i trzeba trochę się natrudzić by wgryźć się w to co i gdzie publikuje. Po drugie, tzw. suwerenność chińskiego Internetu odgrodzonego od reszty świata przez Wielki Cyfrowy Mur skutecznie utrudnia przepływ informacji. Po trzecie, to nie strony internetowe są tu jedynym źródłem wiedzy, wiele rzeczy dzieje się w ramach dedykowanych grup wechatowych (naszym odpowiednikiem jest fora whatsappowe), czyli takiego wiata tajnych stowarzyszeń, do których ktoś musi cię zaprosić.

Zdjęcia z dwóch biegów, na których byłem ostatnio:

  • Terenowych 15 km z 700 metrów podbiegów. Bieg dla mnie historyczny, bo byłem 3 (na jakiś 50 uczestniczek i uczestników). W ramach pakietu regeneracyjnego dostaliśmy pyszne bułki z wieprzowiną.
  • Miejskich 10 km: taki tutejszy wynalazek, o którym już wspominałem: bieganie połączone ze zwiedzaniem – tym razem śladami religii w Pekinie.
This entry was posted in chinski and tagged . Bookmark the permalink.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *