Ostatnią atrakcją Zhangjiajie, którą odwiedziliśmy był Wielki Kanion, a w nim największy szklany most na świecie. Ja w Chinach odkryłem, że autentycznie boję wchodzić na tego typu konstrukcje. Z pewnością nie jest to typowy lęk przestrzeni, bo mogę spokojnie patrzeć w dal, czy nawet w dół przez barierki, ale gdy tylko stanę na szkle i spojrzę pod siebie zaczynam odczuwać paraliżujący strach. Masakra. Co ciekawe, ani dzieciaki, ani Marysia nie mają żądnych problemów z wchodzeniem, czy nawet leżeniem na tego typu atrakcjach. Na szczęście samo przejście mostem nie było aż tak długie, a dzięki temu, że jest on tylko częściowo zrobiony ze szkła, mogłem przedostać się na drugi brzeg bez robienia sensacji.
Potem było już zdecydowanie przyjemniej. Musieliśmy jeszcze pokonać kilka typowych atrakcji typu zip-line, zjeżdżalnie, jakieś skalne windy i jeden niewielki szklany chodnik, ale gdy już zostawiliśmy te cuda za sobą czekał na nas bardzo urokliwy wąwóz bez tłumów turystów. Z czasem się zorientowaliśmy, że niewielkie jeziorka towarzyszące nam na trasie to efekt systemu tam i zapór, ale cóż zrobić? taka już natura typowych chińskich atrakcji.








